Kiedyś chciałam wszystkich uszczęśliwić. Byłam szczęśliwa, że oni są. Każdego dnia myślałam, że to cud. I te wszystkie chwile dzieliłam z moją kochaną przyjaciółką. Ale ona wyjechała. Zmieniłam się przez te dwa lata. Wydoroślałam, zaczęłam patrzeć na swoje priorytety. I wróciła. Po takiej długiej rozłące nie mogłyśmy dojść do ładu. Ja byłam inna i ona też. Ale w naszym życiu działo się to samo. Sytuacja w domu, miłość. Przez to wszystko poczułam, że to ona, ta jedyna przyjaźń na dobre i złe. Że nie ważne jakie błędy popełnimy i tak sobie wybaczymy. Zawsze myślałam, że to ona jest bardziej dojrzalsza ode mnie. Było to widać. W końcu przyszedł taki dzień i to wszystko we mnie pękło. Popłakałam się i mówiłam jej, czego oczekuję od życia. Popatrzała na mnie ze zdumieniem. Zobaczyłam w jej oczach uznanie. Pierwszy raz od tylu lat. To ona sprawiła, że podniosłam się na duchu, że zaczęłam inaczej na to wszystko patrzeć.
|