I zawsze latem rzucaliśmy się jabłkami, piachem, kamieniami, zdarzało się i ciastem na pierogi. Zakładaliśmy wtedy czapki z wiatraczkiem, a na ustach pojawiał się szczery uśmiech. Wiedziałam, że jest, że nie odejdzie. A jeśli odważy się uciec, rzucę go największym głazem, jaki kiedy kolwiek widział i krzyknę "Poczekaj, cholero!", a później będziemy razem, na zawsze. / kredkinabaterie4
|