Zawsze myślałam że " samotna będę szczęśliwa bo mam przecież szkołę, rodzinę i przyjaciół...Ale ktoś na stałe ? Po co ?..Niee...Za dużo z tym zachodu "
Chyba miałam rację ..
Nie od tak mówię o szczęściu w samotności. Nie wiedziałam że będę wtedy szczęśliwa. Moje myśli krążyły wokół tego że jeśli kogoś pokocham i nic z tego nie wyjdzie to mogę tego nie przeżyć więc łatwiej jest być samemu, bo co wtedy kiedy nauczyłeś się że potrzebujesz miłości a potem jej nie doświadczasz?. Co wtedy jeśli sprawia Ci to przyjemność i polegasz na tym? . Co jeśli oparłeś na niej swoje życie a później wszystko sie sypie ?. Czy można wgl coś takiego przeżyć ?. Utrata miłości jest jak zniszczenie całego ciała, jak śmierć...Z tym że śmierć się kończy...A to ?...To może trwać wiecznie.
|