, przelotny wzrok po autobusie, w uszach słuchawki. nagle widzę znajomą. macham jej ręką wskazując tym samym wolne miejsce obok mnie. podchodzi, gadamy tak ogólnikowo. siada przy oknie. od razu spoglądam za widok za szybą. spoglądam na zegarek 16:16, a za oknem już ciemno. widok piękny. oświetlone z daleka miasto. czuję, że moja szyja robi się wilgotna. zdejmuje szalik i wyjmuję jedną słuchawkę z ucha. w pewnym momencie temat nam się urywa. nie patrząc co można mi robić przez grzeczność, a czego nie wkładam drugą słuchawkę i tonę w bitach. autobus staje. na przystanku. zwykłym przystanku. wsiadają ludzie, całkiem przypadkowi. i w tym właśnie zatłoczonym, przypadkowym autobusie, przy obojętnej mi znajomej poznaje miłość swojego życia.
|