[ Cz. 3 ] Nie odpowiedział. Objął mnie w pasie i uniósł do góry. Mimowolnie oplotłam jego talię nogami głęboko patrząc w oczy. Nie mogłam mu się oprzeć - to było silniejsze. Bez słowa oparł mnie o ścianę i delikatnie musnął wargami moje usta. Lekko zszokowana wpatrywałam się w jego czekoladowe tęczówki, długo nie pozostając mu dłużna. Rzuciłam się na niego namiętnie raz po razie, a to całując ,a to podgryzając jego wargę. Śmialiśmy się. Zawsze tak się witaliśmy po długiej rozłące. Usiedliśmy pod klasą. On mnie rozśmieszał, a ja brechtałam się w niebogłosy. Nie obchodziło mnie, że jesteśmy w szkole, w czasie lekcji, a zgorszone nauczycielki patrzą na nas jakby miały nas pozabijać wzrokiem. Liczyliśmy się tylko my.[ Schiza_xd ]
|