Kiedyś parapet był miejscem westchnień,wspomnień o Tobie. Kiedyś okno na ulice było oknem na jesień, na liście koloru przypominającego Twoje włosy. Kiedyś siadałam tam, pijąc orzechową kawe, czytając dziennik z podróży po Peru. Uśmiechałam sie widząc jak dwa kolorowe psy przygladają sie mi, Pani, lamie, która wyczekuje chwili w ktorej oczy same jej się zamkną, aby zobaczyć Ciebie. Dziś usiadłam tak samo, widziałam to samo, żółto brązowa jesień...czułam to samo, nawet się uśmiechnełam...tylko ten obraz Twój przysłaniała mi słona kropla wody.
|