Długo mi zajęło ogarnięcie siebie i dojście do prawy. Dopiero po prawie że 2 miesiącach od rozstania doszłam do tego, iż ja przecież go nie kochałam, tak samo jak on nie kochał mnie. Po prostu zauroczyłam się… Zauroczyłam się tak cholernie i wbiłam sobie do głowy miłość. Wiecie po czym do tego doszłam? Otóż, od kiedy pojawił się ten, który zalewa mnie od jakiegoś czasu masą sms przez które uśmiecham się jak głupia do komórki, w ogóle nie myślę o nim. O tym, którego uważałam za cały mój świat. Dzisiaj nienawidzę go tak bardzo, jak bardzo byłam nim zauroczona. Wiecie co, kiedy się kogoś kocha nie idzie od tak o nim zapomnieć, jak zrobiłam to ja…
Raz w życiu kochałam naprawdę, całym sercem i oddałabym za niego życie. Półtora roku związku, półroczna podróż przez męczarnie… Szantaż, dragi, alkohol, nerwy, bójki, bezsenne noce – tak to wyglądało. A jednak odeszłam dopiero w ostateczności i to z wielkim trudem. Później chciałam wrócić do niego, po zaledwie kilku miesiącach. / CZ . 1
|