Zdał sobie z tego doskonale sprawę, bo szepnął tylko ciche "przepraszam", narzucił na siebie tą szarą bluzę, po chwili nakładając kaptur i wyszedł z domu. Dopiero wtedy po jej policzkach popłynęły łzy. Zewnętrzna rana zagoiła się szybko, ale rana, którą wyrządził jej sercu do dziś nie zarosła. A co jest w tym najgorsze? Codziennie mija go na szkolnym korytarzu, a on nawet się z nią nie przywita. Czasami tylko uśmiechnie się ironicznie, odwracając się za nią. Jednak uważa by tego nie zobaczyła i leci na kolejnego skręta na boisko. Tyle, że gdy była z nim, nie jarał.. / cz.2
|