` przechodziłam właśnie przez osiedle , gdzie mieszkała moja kumpela. Na słuchawkach leciał pezet - spadam. Już miałam skręcić w jedną z odrębnych dróg , gdy na pobliskiej ławce ujrzałam właśnie tą kumpele. Zawsze była zadbana. Świerzy makijaż , ładne ciuchy. Tam siedziała cała zapłakana , w dresach i fajką w ręku. Podbiegłam do niej i zapytałam o co chodzi. Ona wybuchła płaczem i wyszeptała " on. To wszystko jego wina." Doskonale wiedziałam o kim mówi. Nic nie powiedziałam tylko mocno ją przytuliłam. Przecież jak miałam skomentować to co usłyszałam ? Nie mogłam przecież uświadomić jej jaki on na prawdę był. Zresztą sama doskonale o tym wiedziała. / abstractiions.
|