Szłam powolnym krokiem, przez popękany chodnik . Spojrzałam na niebo. Ciemne chmury zaczęły zbierać sie nade mną,
a głośny grzmot delkatnie mnie obudził . Nie zważając na to, że zaraz urwie się chmura, ruszyłam dalej powoli i spokojnie.
Przechodni spoglądali na mnie jakby widzieli ducha. Byli mi obojętni. W tym momencie każdy z nich mnie nie obchodził .
Poczułam na mojej skórze krople wody . Były co raz to silniejsze i większe. Mocne strugi deszczu zaczęly już wtapiać sie w moje łzy.
Wspaniale. Mam to gdzieś, mam gdzieś takie życie. Usiadłam na ziemi , a w kałuży widać było moje odbicie.
Szpetna twarz, od rozmaanego tuszu, spuchnięte oczy od łez. Tęcza ? Jedynie sie skrzywiłam .
Bo tym razem nie poprawiła mi ona humoru jak kiedyś .
|