Lubiłam tańczyć... wpominała. Opowiadała o swojej młodości, o tych chwilach za którymi tęskniła. Nie wspomiała ani razu o bólu, cierpieniu. Jest wspaniała, chciała nam oszczęśdzić łez, bo mimo szalonej i pięknej młodości, przeżyła koszmar... W dniu ślubu swojego dziecka, zmarł jej mąż. Po kilku latach synowa. Myślała, że to koniec koszmaru, ale odeszła także druga synowa. Dała rade, przecież miała dzieci, co prawda dorosłe, ale miała dla kogo żyć. Kilka lat temu dowiedziała się, że jej syn miał zawał. Nie przeżył. A teraz? Patrzy jak umiera jej dziecko, kolejne już. Zostało mu kilka dni. Nie godziny, w której by nie płakała. Śpi z nim w jednym pokoju, czuwając. Lata koło niego mimo, że jest już prawie, że 90-letnią babcią. Robi wszystko by przedłużyć jego żywot choćby o jeden dzień. Przeżyła swoje dzieci, ale nie mówmy już o tym, dajmy jej nacieszyć się wspomieniami, posłuchajmy jak bardzo kochała być młoda i ile nadzieji i miłośći ma w sobie aż do dziś.
|