Wpadła na Niego na szkolnym korytarzu. Spojrzała Mu w oczy i wyczytała z nich straszliwy ból. - Powiesz mi w końcu co się z nami stało? - spytała nieśmiało. - Nie sądzę, żeby to był odpowiedni moment. - odparł natychmiast. - Nie. Ja nie odejdę dopóki mi nie powiesz. Możemy tak stać cały dzień, proszę bardzo! - wykrzyczała mu w twarz. Chłopak pochylił się i przytulił Ją z całych sił. Czuła jak drży, jak z każdą sekundą coraz bardziej pogrąża się w cierpieniu. - Kocham Cię, głupia. Kocham jak wariat. Nie potrafię żyć bez Ciebie, a z Tobą nie mogę. Wiem, że nie zrozumiesz. Ja po prostu nie chcę Cię zranić, wolę cierpieć sam, niż Tobie zadawać ból. Teraz odejdę, tej rozmowy nie było... jak zniknę, nie płacz, bądź dzielna, żyj pełnią życia. - wyrzucił z siebie jednym tchem. - Jak ? - spytała, ale nie usłyszała już żadnej odpowiedzi . / bladynnas
|