Rozgrzałeś mnie. Od czerwoności zawrzały usta.
Pełnia słów, zmysłowy dotyk i ja.
Zaokrągliłam to do jednej godziny. Dzień, spełniającego się słońca.
Księżyc. Wieczorem zamigotał za Twoimi plecami.
Okryłam je. Bezlitośnie całując i całując dłonie.
Czerwień, na paznokciach i w sercu. Największa.
Taka jednorazowa, ochocza przygoda więdnącego już lata.
|