spokojnym krokiem ruszyła w stronę domu, ale mimo wszystko czuła, że coś się w niej kruszy, że spokój widoczny dla ludzi wokół jest tylko smutnym złudzeniem, w uszach miała włożone słuchawki, z których leciały nuty dostarczające tylu wspomnień..nagle jej oczy zaszkliły się, a obraz wokół zamazał, nie mogła dalej iść, usiadła na pobliskim murku w ukryciu, mogła po prostu się wypłakać, bez oskarżycielskich spojrzeń ciskanych w jej stronę..wierzchiem dłoni otarła łzy, a w oddali zobaczyła go, z tym głupkowatym szczęściem wypisanym na twarzy, po prostu świetnie bawił się z kumplami..wtedy do niej dotarło, że jeśli on ma to już dawno za sobą, ona nie może być 'gorsza'..
|