żegnaliśmy się. stojąc pod rozgwieżdżonym niebem, posłał mi nieśmiały uśmiech. widziałam tylko Jego, cały ruch uliczny jakby gdzieś zniknął. po chwili zebrałam się w sobie. tak, powiem Mu. teraz. - Koch... - wtedy obok nas przejechał motor. hałas połknął moje słowa. - Co mówiłaś ? - Nie, nic ważnego... / nieswiadomosc
|