I co z tego, że Go kochała? Co z tego, że chciała dzielić z Nim każdą chwile? Co z tego, że kiedy z Nim rozmawiała, nic innego się dla niej nie liczyło, tylko to, żeby spodobać mu się jeszcze bardziej? Co z tego, że przed każdym spotkaniem właśnie z Nim, zajmowała godzinami łazienkę, prostując włosy, malując rzęsy, używając najsłodszych perfum jakie miała? Co z tego, że po każdym spotkaniu z Nim, zakochiwała się coraz bardziej? Że z każdą rozmową stawał jej się bliższy? Co z tego, że udawał przed nią innego siebie? Że nigdy nie był z nią do końca szczery? Co z tego? Skoro nie widziała świata po zanim, nic się dla niej nie liczyło. Liczył się On. A teraz? Teraz już o niej nie pamięta, pewnie właśnie w tym momencie jest szczęśliwy z kolejną dziewczyną. Inną niż ona, bardziej dojrzałą, może nawet ładniejszą, słuchającą "Jego" muzyki i mającą podobne zainteresowania, tak samo jak On, szukającą "miłości", tak samo jak On, łudzącą się, że są stworzeni właśnie dla siebie.Może...
|