Szłam przed siebie w słuchawkach mając Pezeta. Lekko bujałam się na boki w jednej ręce trzymając Tigera, a na ramieniu mając torbę na trening. Patrzyłam w chodnik, gdy nagle za sobą ujrzałam czyiś cień. Uśmiechnęłam się ochoczo. Tak dobrze znałam tę sylwetkę, ten sposób bycia i zapach. Odwróciłam się i bez żadnego słowa połączyłam nasze usta w jedność. Nie bałam się. Znów miałam Go przy sobie.
|