Weszłam z tatą do sklepu, do którego wpada codziennie przed pracą. W sumie wyglądało jakbyśmy byli obcymi sobie ludźmi i weszli tam całkiem osobno. Miła ekspedientka spytała co podać. Tato wymienił kilka produktów, po czym podał pieniądze. Babce uśmiech nie schodził z twarzy, a słodkich słówek miała aż nad to. W końcu nie wytrzymałam i przytulając się do taty powiedziałam: 'tatuś, a może tą bombonierę w kształcie serca dla mamy, co?'. Ekspedientce wyszły gały, a tato z miłym uśmiechem dodał: 'no to poprosimy jeszcze to'. Tak, lubię zaskakiwać ludzi i owszem - jestem cholernie zazdrosna, jeśli chodzi o bliskich.
|