przez cała drogę się do siebie nie odzywali. nawet nie zauważyła jak znaleźli się na stadionie. usiedli. on spojżał na nią, a ona poczuła że się czerwieni. zawiał lekki wiaterek a jej wosy latały nieokiełznane wokół jej głowy. jeden kosmyk włosów zatrzymał sie na jej twarzy. odgarnął jej włosy delikatnie a ona poczuła dreszcze. przez przypadek dotknął jej policzka dłonią.- masz zimne ręce- powiedziała do niego a on spojżał na nią tym powalającym spojżeniem i powiedział- to dlatego że się boje- ona spojżała na niego nie rozumiejąc o co chodzi, a on mówił dalej- boję się że uznasz mnie za głupka, że mnie wyśmiejesz- ona dalej wpatrywała sie w niego ale teraz już lekkim uśmiechem-motał się chwile coś kręcąc a w końcu powiedział- bardzo mi się podobasz. chciałabyś być ze mną?- zapała dołująca cisza. nie nawidziła takiej ciszy on się nie odzywał tylko wpatrywał się w nią jak w jakiś drogocenny kamień wyczekując odpowiedzi
|