siedziałam na rozłożonym kocu trzymając w ręce ulubionego reddsa. na kolanach trzymałam laptopa z którego wydobywały się jakieś smętne kawałki. trzymałam głowę wysoko uniesioną do góry wpatrując się w gwiazdy i chmury, które co nieco przysłaniają dziś pełnię księżyca. mimo chłodu, który powodował dreszcze na moich plecach uśmiechnęłam się, a wtedy mignęło mi coś przed oczami. maleńkie, świecące tuż nad moją głową. - pierwsza gwiazda.. - wyszeptałam podnosząc puszkę do góry. - Twoje zdrowie skurwielu. - dokończyłam czując jak tęsknota rozrywa moje serce na strzępki.
|