|
Siedzę na łóżku i kołyszę się w tył i w przód, zaciskam zęby czując, że rozwiązanie nie nadchodzi, myślę sobie, że to chore - przecież jestem twardy, ale nie mam siły przestać. Zapadam się w sobie, rozerwany na strzępy, Krew rozbryzguje się po ścianach, wyobrażam sobie spektakularny koniec, nagłówki gazet. Zabił się na grobie ukochanej, jego krew zabarwiła setki białych róż szkarłatem, szlachetna krew, cierpienie, będą razem.
|