Brat za pięć dwunasta, wciąga mnie oddech miasta.
Szlugami oddycham stale, nie mogę zaznać
spokoju przez tych co drą pałę, jak pergamin w zastaw.
Jak czarna postać dziś snuję się ulicami miasta.
Po mostach iść, kiedy mi szumi cały las tak?
Kiedy ta prawda, ledwie lekko brudzi kłamstwa,
ucząc wielkich, jak stać i ucząc małych - asfalt.
I cały czas tak, tuli łzami nas tak,
kusi, mami nas tak, tu sidłami trzaska.
I dusi, dławi astma, bo, duzi którym dali na start,
już zapomnieli i dziś mówi za nich jaskra...
|