Nie mogła już tak dalej żyć. Chciała się zabić, tym razem miała nadzieję, że się uda. Odeszła od grupy, nikt nie zauważył, że poszła w drugą stronę. Znalazła kawałek tępego szkła, zaczęła kreskować swoje ręce. Kto by pomyślał, że taki tępy kawałek może rozciąć jej skórę aż tak bardzo. Krzyczała z bólu, ale nie fizycznego. Bolało ją serce i dusza. Jakaś dziewczyna przechodziła, zobaczyła ją. Szybko wyrwała jej szkło z ręki i trzymała ją, gdy ta natomiast mdlała. Zaprowadziła ją do przyjaciół. Wszystko było w krwi. Ona się śmiała, cieszyła się, że umrze. Jednak uratowali ją. Nie podcięła sobie żył, choć tak mało brakowało. Przyjaciele krzyczeli, że chciała pewnie zwrócić na siebie uwagę, że jej się nie udało. Cóż innego mieli powiedzieć? Byli w szoku. Przez rany widać było jej ścięgna i jak pulsuje jej krew w żyłach. Obecnie ta dziewczyna jest z jeszcze większym uśmiechem na twarzy, bo teraz wie, że jednak coś chce, żeby ona żyła, żeby została tam gdzie jest...
|