to wręcz niewiarygodne jak szybko Twój cały, doskonały, idealny wręcz, światopogląd, sposób na życie, pomysł, rozsypuje się w drobny mak, rozpada się na milion maleńkich kawałeczków.. mimo tego, że jest malutki, że prawie nic nie waży i nie wygląda, upada na podłogę z ogromnym hukiem, od którego pękają bębenki w uszach. i jak to możliwe?
komu wierzyć? w co wierzyć? o co się podeprzeć, nie wiedząc na czym stoisz? czego i jak bardzo pragnąć? i jeszcze jedno - jak wiele poświęcić? i czy w ogóle coś poświęcać?
błędne koło. karuzela. świat się kręci, świat umiera. a mi już chce się rzygać od tego nudnego kręcenia się ciągle w jedną stronę.
"czasami przychodzi ktoś i niespodziewanie wkrada się w nasze życie tylko po to, żeby dać chwilową nadzieję i nagle znika, ucieka, boi się, ale.." / fackyea
|