CZ.46.. -damon, nic mi nie jest! chcę po prostu się wypłakać, okej? powiedziałam. -dla wampira, takie wypłakanie się, musi mieć jakiś powód, odrzekł. -potrzebuję się komuś wyżalić, komuś kto mnie zrozumie, odpowiedziałam. -jestem do dyspozycji, powiedział damon. -ktoś kto mnie zrozumie, powtórzyłam własne słowa. -no dobra, to trzymaj się, muszę coś iść załatwić, rzekł i poszedł gdzieś. nie mam pojęcia dokąd. ja dalej płakałam, musiałam się wypłakać, może to chociaż mi trochę pomoże, ulży. minęły 2 godziny, ktoś zadzwonił do drzwi, otarłam łzy z policzków i otworzyłam. gdy zobaczyłam joe, rozpłakałam się, a wtedy mój chłopak mnie przytulił. -ej, ej, kotek, co ci jest? spytał. -nic.. po prostu muszę się wypłakać. odrzekłam. i wtedy joe przytulił mnie mocniej. -dobrze, powiedział. staliśmy przytuleni przez jakieś 20 minut, wtedy przestałam płakać i poszliśmy na kanapę, usiąść się. poszłam po coś do jedzenia i do picia, a potem poszliśmy na spacer, żeby mi się humor poprawił.
|