Wciąż bym chciała ufać Ci, spędzać z Tobą każde dni.
Raz być blisko, raz odlegle, ale zawsze wracać biegle...
Zalatani dniami razem moglibyśmy być nocami.
Nic nie mówiąc, patrząc stale razem czulibyśmy się wspaniale.
Mieć gdzie wracać i gdzie śnić to czymś pięknym musi być...
Lecz czy uda się nam stworzyć małe miejsce swe na ziemi, które pełne będzie wiary i nieskończonej nadziei?
Gdzie będziemy razem wciąż może jako ''żona, mąż''?
Może przyszłość inna jest przed nami, może żyć musimy sami?
Może nie to czeka nas, może ogień dawno zgasł.
Kto wie co się może zdarzyć, ale ciągle można marzyć.
Wierzyć, śnić i mocno pragnąć...
Dziś nie myślę o tym wcale, żadne czarne scenariusze nie napadną na mą duszę.
Nie chcę myśleć czy Cię stracę, lub że nigdy nie zobaczę.
Albo gorzej - patrzeć mogąc cierpieć tylko -nie móc dotknąć nic powiedzieć.
Tylko stać i nie czuć wcale. Obok być i nie być wcale.
To najgorsza będzie męka. Wtedy chyba serce pęka.
(czesc pierwsza)
|