|
usiadłam jak zawsze na tyłach autobusu. założyłam kaptur na głowę, w uszy włożyłam słuchawki, w których popłynął mój ulubiony wykonawca. przetarłam zaparowaną szybę nie rysując opuszkami palców żadnych zbędnych oznak miłości. tego dnia było szaro i mokro. z nieba co chwilę spadały chłodne krople, które drastycznie obijały się o biegnących ludzi, o asfalt czy o stare budynki miasta. wszyscy chowali się w sklepach, kawiarniach czy na przystankach pod dachem, jednak pewni ludzie. odważnie szli chodnikiem nie omijając kałuż. bez żadnego parasola, czy zakrycia głowy. szli trzymając się za ręce. kobieta i mężczyzna. mimo tylu lat przeżytych razem, mimo tych siedemdziesięciu lat, które ciążyło im ukradkiem na ramieniu uśmiechali się. a kałuże deszczu sprawiały im radość jak niegdyś w dzieciństwie. patrząc na nich kąciki ust same unosiły się do góry, a w głowie jednocześnie rodziło się marzenie że może ja.. że może moje życie za kilkadziesiąt lat też tak będzie wyglądało. /happylove
|