pamiętam ten dzień. to miała być ostatnia sprawa w sądzie. dzień wyroku. dzień, w którym miałam dowiedzieć się, jak będzie wyglądało moje życie. czekałam na ten moment. nie potrafiłam wysiedzieć w szkole. byłam rozkojarzona, błądziłam po korytarzu, który niegdyś znałam jak własną kieszeń. wracając ze szkoły, poczułam wibracje telefonu. energicznie wyciągnęłam go z kieszeni, przy tym upuszczając. wiedziałam, ze to mama. czego oczekiwałam ? oczekiwałam słów: "jesteśmy wolne, skazali go. długo posiedzi za to, co nam zrobił." co usłyszałam ? " nie ma wyroku. kolejna sprawa 23 maja." nie wiedziałam czy śmiać się z powodu, że do tego dnia mogę być bezpieczna. a płakać, dlatego że dni do 23 maja, będą dniami płaczu, niepewności, strachu, wielkiego oczekiwania. oczekiwania na co ? na wyrok tego pieprzonego sukinsyna, który zniszczył mi życie. / lonelylife
|