ona nie była księżniczką, on z rycerzem miał jeszcze mniej wspólnego, los chciał, że poznali się oboje. ona zgubiła koronę, on w domu zostawił zbroje.Spotykali się na zamku z drewna po zmroku, nie przeszkadzał chłód i szron na oku, nie przeszkadzało nic, bo wtuleni w siebie całą noc mogli tam przesiedzieć, zamiast konno ja wozić oferował spacery, ona zgadzała się nie bez kozery, oboje caly swiat w sobie widzieli. on po przejściach ona nie tak wyobrażała sobie swego "księcia" ale, zakochali się w sobie nawzajem jak skończyła sie ich historia? nie widac końca tak mi się zdaje. piszą swój scenariusz lepszy od hitchcocka, titanic sie nie umywa, widzisz, w prawdziwym swiecie tez tak bywa, ze wystarczy jedna osoba by ta druga ciagle byla szczesliwa
|