Za każdym razem, gdy mijam go na szkolnym korytarzu chce mi się uśmiechać. Nie umiem tego opanować. Najgorzej jest, gdy idę sama. Wytrzymuję tylko do czasu wyminięcia go i od razu kąciki moich ust się unoszą. Niejednokrotnie zdarzyło mi się pochylić głowę w dół lub odwracać ją w stronę ściany, żeby zarówno jego jak i moi koledzy /jego i moje koleżanki lub w ogóle obcy ludzie niczego nie zobaczyli. Gdy idę z koleżanką, która wie o moim zauroczeniu, po prostu szeroko uśmiecham się do niej, a kiedy jestem z nią i widzę go w trakcie jakiejś wypowiedzi -przerywam ją, żeby nie palnąć jakiejś głupoty. Wszystkiemu towarzyszy głębokie patrzenie w oczy, ale tylko z mojej strony. Nie wiem jak, ale jakimś sposobem muszę przykuć jego uwagę..
|