Dzisiaj w szkole czekalam na niego pod klasą. Od dwóch tygodni nie jestesmy razem,chcialam porozmawiac. Kiedy zazdwonil dzwonek czekalam zniecierpliwiona. Wszyscy wyzli z klasy,jego nie było. Wstałam i zapytałąm nauczyciela gdzie jest Grzesiek-odpowiedzial ze nie chodzi na razie do szkoly. Zapytałam dlaczego-jest w szpitalu odpowiedział profesor. Nogi zrobiły mi się jk z waty. Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Złapałam szybko za telefon i zadzwonilam do kumpla zeby przyjechal pod szkole. Wybieglam z sali i zmierzalam w kierunku parkingu. Nie zwracalam uwagi na nic. Ogarniał mna totalny chaos. Weszlam do samochodzu i powiedzialam,ze jedziemy do szpitala. Kumpel widzac moja mine i powage sytuacji nie pytał o nic. Pojechalismy do szpitala w recepcji zapytalam gdzie lezy Grzesiek. Powiedziano mi ze niestety nie mage go odwiedzic. Narobilam troche zamieszania, szukalam po calym szpitalu tej cholernej sali. Nagle po prawej stronie przez szybe zobaczyłam go. Leżał na szpitalnym łóżku..
|