dziwne, że spędzałam z nim tyle czasu, a wciąż nie miałam dosyć ! wręcz przeciwnie. chciałam takie dni na okrągło. rano wspólny bieg do szkoły, potem kilkanaście minut spędzonych na przerwach. spacer do mojego domu. siadał w kuchni i podziwiał moje niezdarne nakładanie obiadu, albo co gorsza - jego robienie. lubił przeszkadzać mi w włożeniu jedzenia do mikrofalówki, sunąc mi dłonią po udzie albo ramieniu. rzucał cudowne spojrzenia znad talerza, jedząc i wyraźnie spiesząc się do mojego pokoju. zwykle zaparzałam nam herbaty, ale kubki zawsze pozostawały w kuchni. brał mnie na ręce, zanosząc do pokoju. szybko włączałam jakąś liste odtwarzań i w półmorku, leżałam smiejąc się z naszych chorych rozmów. rozkojarzał mnie pożądliwymi pocałunkami i swoim szepem. spoglądałam w jego jasne oczy, widząc w nich iskierki, które tak bardzo kochałam. moje ciało z każdym jego dotknięciem prosiło o więcej. przy nim gubiłam wszelkie hamulce moralne.
|