Statek "NADZIEJA" zgodnie z przewidywaniami rozpierdolił się o te jebane skały po raz kolejny. Nawet odbudowany maszt runął. Staraliśmy się uratować jak największą liczę załogi - na próżno. Przeżyła nas tylko garstka i obiecaliśmy sobie, że już nigdy nie będziemy starać się dopłynąć na wyspę "JEGO SERCE". Najwidoczniej jej zbadanie nie było nam nigdy pisane...
|