Wieczory są najgorsze. Po całym dniu jesteś wykończona udawaniem szczęśliwej i pod wieczór po prostu bezwładnie padasz na łóżko pozwalając łzom swobodnie płynąć. Wyłączasz telefon, gasisz światło, zamykasz drzwi. Całkowicie odizolowana od ludzkości nareszcie jesteś sobą, bezkarnie możesz leżeć w rozsypce i nikt nie będzie kazał Ci brać się w garść. Po prostu leżysz nie kontrolując płaczu i nieustannie wpatrujesz się w biały sufit, który po dwóch godzinach nadal wydaje się ciekawy.
|