Znali się już jakiś czas, można by powiedzieć że byli przyjaciółmi. Przyjaźń, jak to banalnie brzmi. To co ich łączyło to coś bardziej niezwykłego niż przyjaźń. Potrafili rozmawiać o wszystkim, spędzali razem mnóstwo czasu, czasem zdarzało im się nawet pocałować, a więź która ich łączyła była niesamowita. Kiedy On miał problem, Ona rzucała wszystko, i biegła do niego. To działało w obie strony. Byli nierozłączni. Przechodni, którzy ich widzieli razem, myśleli że są parą, tak wspaniale się uzupełniali, Jej uroda tak pięknie komponowała się z Nim. Byli tak cholernie zapatrzeni w siebie, że nie liczyło się nic innego. Nie przyznawali się przed sobą do tego co czuli, ale każde z nich, w głębi serca wiedziało, a przynajmniej tak się im wtedy wydawało, że nie wyobraża sobie życia bez tej przyjaźni, czy też.. miłości.
Lato, czas wyjazdów, obozów, i jak to nastolatkowie, pojechali – tylko nie razem.
Ona – cholernie tęskniła, żyła wspomnieniami o Nim. On – zapomniał.. poznał inną.Cz.1
|