Najbardziej na świecie, nie lubię pewnych siebie osiłków, którzy myślą, że mogą wszystko. Zachowują się, jak dzieci, ale nie zdają sobie z tego sprawy. Widzą w sobie superbohaterów, bo uratowali swoją, kolejną grę komputerową, wyciągając ją ze swojej pamięci. Niby dżentelmeni, którzy przepuści Cię w drzwiach, żeby tylko spojrzeć na Twój tyłek. Niby miły ktoś, kto potem zjedzie Cię przy kumplach, przy pierwszej lepszej okazji. Taki ktoś, kto mówi Ci, że jesteś taka ważna, ale gdy natknie się na pierwszą - lepszą i będzie miał okazję..., no, wiadmo. Takiego skurwysyństwa nie lubię.
|