Siedziałam na ławce w parku gdy nagle usłyszałam za sobą lekki śmiech. Odwróciłam się. To był on.. Powiedział tylko 'wanilcia..' i usiadł obok mnie. Uśmiechnął się biorąc mnie za rękę i delikatnie podnosząc. Zapytałam co robi. Odpowiedział, że musimy porozmawiać. Gdy przeszliśmy pare kroków w końcu się odezwał. - płakałaś.. czy.. czy to przeze mnie? Zaśmiałam sie. - odpowiedz powiedział patrząc mi prosto w oczy. Szybko spuściłam wzrok. - ale przecież obiecałaś, że nie będziesz.. - powiedziałam, że sie postaram.. Ale nie umiem. Nie jestem z tych, które zapominają i przestają kochać po jednym dniu. Jestem z tych, które pamiętają, wspominają, kochają, tęsknią no i właśnie płaczą przez bardzo długi czas. Patrzył na mnie z uwagą. - nie mogę o Tobie zapomnieć.. Powiedziałam cicho. Przytulił mnie do siebie i szepnął do ucha 'tęsknię za Tobą wanilka tęsknię..' nie zdążyłam nic odpowiedzieć gdy nagle wypuścił mnie z objęć i powoli odszedł.
|