(cz.1)Stała na pomoście. Słyszała nadjeżdzające auto, wiedziała, że to on. Patrzyła na zamarźnięte, pokryte topniejącym śniegiem jezioro. Odwróciła się, był tuż za nią, uśmiechał się. Odgarnął jej loki i złożył pocałunek na jej ustach. Zamkneła oczy oblizała wargi i odwzajemniała uśmiech. Ruszyli w stronę plaży pełnej kałuż. Chwilę milczeli, jakby się nie znali, w końcu wyszeptał "- to co tam u Ciebie marudo? - wszystko dobrze- rzekła. -Na pewno? -tak. -Nie okłamuj mnie... -znam Cie dość dobrze, słysze smutek w w twych słowach. - a co Ci mam powiedziec? -zjebałam sobie kawałek życia. - przeze mnie? -nie wiem, może. Twoj wyjaz... wszystko było łatwiejsze, rozumiesz łatwiejsze! - dawałes mi energie, radość, szczescie, czulam ze mam po co i dla kogo zyc. - ale przeciez nie bylismy razem... - tak, ale mialam nadzieje i byles, po prostu byles tu, moglam wsasc w samochod, ustac u Ciebie pod domem i powiedziec jestem, a teraz? -a teraz zyjesz dalej i sobie radzisz.
|