godzina 00.07. w domu już wszyscy dawno śpią, a ja dopiero kładę się w swoim wielkim łóżku. do pokoju wpada światło ulicznych latarń, a wiatr kołyszę korony drzew zostawiając za sobą okropny szelest, którego boję się od małego. zawsze w takich chwilach dzwoniłam do Ciebie i mówiłam że jestem przerażona wiatrem i ciemnością, która mnie otacza. Ty wtedy przybiegałeś do mnie i zostawałeś ze mną do rana, szepcząc do ucha miłe słówka. teraz jestem zdana tylko i wyłącznie na swojego wielkiego misia, którego dostałam od dziadków na swoje ósme urodziny. ale on przecież nigdy nie zastąpi mi Ciebie. bo nie biję mu serce, nie uśmiecha się, nie całuję mi szyi, nie mówi tym pociągającym głosem, nie muska opuszkami palców moich policzków. rozumiesz? tęsknie za Tobą. /happylove
|