Wczorajszy wieczór. Godzina osiemnasta. Dzwoni przyjaciel. Szykuj się. Za piętnaście minut jestem u Ciebie. Zabieram Cię... Nie powiem gdzie. Nie zdążyłam nawet powiedzieć słowa, a on już się rozłączył. Szybko umyłam twarz, ogarnęłam włosy. On już był. Płakałaś? Znowu kurwa płakała? - powiedział. Spuściłam wzrok. Chodź idziemy.. wyszłam za nim. Zawiózł mnie na plac zabaw. Tak na plac zabaw! A teraz.. - mówił. Teraz pobujamy się na huśtawkach i pofruwamy na motylkach. Chciało mi się śmiać. Ty, taki przypakowany na huśtawce? Nie rozśmieszaj mnie. -wykrztusiłam. Myszko, za twój uśmiech mogę nawet pobawić się w piaskownicy z pięciolatkami. Dobrze, że jesteś. - powiedziałam..
|