Przychodząc do waszej ulubionej restauracji zawsze prosiła o zieloną herbatę, bo taki właśnie kolor miały Twoje oczy. Z nadzieją podnosiła wzrok spod porcelanowej filiżanki i przez unoszącą się parę próbowała dostrzec Ciebie po drugiej stronie stolika. Żyła resztkami nadziei, chociaż była niemal pewna, że krzesło obok już zawsze będzie puste.
|