Nasza znajomość była tamtego wieczoru jak biała kartka. Jak nowiutki, niezapisany kalendarz otwarty na pierwszym stycznia. Świeży, czysty i pachnący papierem w najlepszym gatunku. Ale wiadomo, że każdy taki kalendarz po paru miesiącach będzie miał zagniecione rogi, zostanie zasmarowany niestarannym pismem, a na każdej stronie można będzie odczytać ślady przygód i zdarzeń, jakich jeszcze sobie nawet nie wyobrażamy, tajemnic, o których na razie nie mamy pojęcia. Początki zawsze mają w sobie coś bliskiego doskonałości. Dopiero później wszystko zaczyna się psuć.
|