Byłam u niego w domu, w jego pokoju i oglądałam jego rzeczy, dotykałam ich, przeglądałam książki, organizer. Czytałam notatki, wpatrywałam się jego mało zgrabne i raczej niezbyt ładne, ale tak znajome pismo. Zaczęłam sobie wyobrażać, że te rzeczy, są w naszym wspólnym domu, że mieszkamy razem, żyjemy razem, on mnie kocha, a ja kiedy tylko chcę mogę spojrzeć na jego koszule powieszone w szafie i pomyśleć: "On jest mój". Cholera, jestem głupią, bezmózgą wariatką.Zakochaną kretynką. Kompletną debilką. Bo kocham go bardziej niż siebie, niż innych, niż wszystkie zasady, którymi kieruję się w życiu. Kocham go bardziej niż on na to zasługuje. I wiem, że tylko jego koszule w naszej szafie, jego książki na naszych półkach, zrobiony przez niego bałagan w kuchni, ciepło jego ciała, ułożonego obok mnie w naszym łóżku, pod naszą kołdrą...tylko to może dać mi prawdziwe szczęście. Tylko on. Nikt inny. On.
|