` Wypad do małego miasteczka do kuzyna i jego kumpli. Pada hasło ' melanż siostra '
Dwie godziny i jestem gotowa by podbić parkiet. Całą wkipą dojechaiśmy na miejsce.
Uśmiech na twarzy. Szklanka w dłoni. Wymiana śliny z nieznajomym typem,
któremu i tak nie dam nr telefonu. Drinki, blanty w towarzystwie, które kocham -
nic więcej, do szczęścia nie jest mi potrzebne. Nagle dzwoni przyjaciółka,
miała przeraźliwie roztrzęśiony głos, wyszeptała ' potrzebuje Cie '
Krzycząc, zdziwiona pytałam' co się dzieje i gdzie jest' wtedy zaczęła tumaczyc :
' my, kłótnia, on - procenty, samochód, śliska nawieżchnia, drzewo, szpital. '
Telefon wypadł z ręki. Wybiegłam z pomieszczenia, wrzeszcząc w niebo błosy.
Kumpel wybigł za mną, złapał za ramiona, wrzeszcząc pytał co jest grane.
Patrząc na jego usta nic do mnie nie docierało.
Myślami byłam tyko przy nim.
Wydusiłam z siebie ' Jedziemy do szpilata, w tej chwili kurwa ! '
|