To dziwny związek, ja wściekam się na nią.
Tysiąc popsutych krążeń, a tylu wciąż za nią.
Głaszcze mnie jej anioł, ale chętnie bym ją kopnął,
Bo daje mi bezsenność i zabiera mi roztropność.
Miłość ślepa, bo warunków nie rozliczam.
Z korzyści trzysta, to ona zawsze mnie podlicza.
Rachunki słone są, w ramiona biorę ją,
Tańczę pijany jak bela, pod niebiosa się wydziera ona.
Wokół absztyfikanci, pierwszy sok,
podrywu mają pogłos, rozgłos, mają moc aktywów,
mają boya bo każdy chce z nią kroki stawiać,
ale żaden nie ma jaj, by być sobą i nie udawać.
Ona wciąż krzyczy, każdy z nich wciąż milczy.
Ej Ty! Co? Chcesz coś powiedzieć? Zacznij ćwiczyć.
Mam na bank w majtach i tańczę aż zrozumie,
Warty nic miliard w gaciach, przy miliardzie w rozumie.
|