Te ostatnie tygodnie, obejmujące koniec lata i początek kolejnej jesieni, zacierają się w mojej pamięci - być może dlatego, że nasze wzajemne zrozumienie osiągnęło tę słodką głębię, kiedy to dwoje ludzi lepiej się komunikuje za pomocą milczenia niż słów: czuły spokój zastępuje spięcia, gorączkową gadaninę i gonitwy, rodzące bardziej efektowne, bardziej dramatyczne -w powierzchownym sensie- chwile przyjaźni. Często, gdy on wyjeżdżał w podróż ( byłam teraz do niego wrogo nastawiona, więc rzadko używałam jego imienia), spędzaliśmy razem długie wieczory, kiedy nie zamieniliśmy nawet stu słów; jednego razu przeszliśmy całą drogę do Chinatown, zjedliśmy chow mein na kolację, kupiliśmy parę papierowych lampionów i ukradliśmy pudełko kadzidełek, następnie powędrowaliśmy przez Most Brooklyński, a na samym moście[...]Holly powiedziała : Za wiele, wiele lat jeden z tych statków przywiezie mnie z powrotem[...] / 'Śniadanie u Tiffany'ego '
|