Słowa które wywołały napad lęku, poczułam się jak kiedyś, kiedy emocje wzieły górę nad rozsądkiem, kiedy wpakowałam się w coś co nie miało racji bytu. Przed wczoraj gdy usłyszałam, że on nie jest zaangażowany, słowa stanęły w gardle, ale zachowując zimną krew odpowiedziałam z uśmiechem że ja niczego nie oczekuje. Może i niczego nie oczekuje, ale wróciły wszystkie wspomnienia o S. i poczułam się jak zbity pies. Szliśmy chwilę w milczeniu. Nie wazylam się opowiedzieć co czuje, ale cóż mogłam powiedzieć... Wyjechałąm z miasta, przemyśleć to. Niestety los mnie nie rozpieścił. O S. jakoś zapomniałam upchałam wspomnienia w najciemniejszy kąt podświadomości z postanowieniem że dam sobie spokój i nie będe tego rozgrzebywać. W końcu nie odpisał mi na życzenia świąteczne, o sylwestrowych nawet nie pomyslalam by mu wyslac. Myślałam że zniknie na dobre. Pomylilam się. Przypomnial o sobie w najmniej odpowiednim momencie
|