-jak sobie radzisz? - zapytał pewnego razu. - hm, myślę, że całkiem dobrze, a czemu pytasz? - w jej głosie zabrzmiała nuta nadziei. Tak mała i tak ledwo słyszalna, ale była. - tak tylko. - odpowiedział starając się przybrać naturalny ton. Wiedział, że kłamała, ale zdawał sobie sprawę z tego, że to on do tego doprowadził. Miał wielką ochotę ją przytulic,ale wiedział że dla Niej będzie to znaczyło więcej. Nie chciał robić Jej głupiej nadziei. Jechali kilka minut w ciszy. Już miał coś powiedzieć, kiedy nagle zauważył że Ona śpi. Oddychała spokojnie i wyglądała tak bezbronnie... Objął Ją, wiedział że za szybko się nie obudzi. Wsłuchując się w Jej równomierne bicie serca zasnął. / zagubionaxo
|