Sukienka była blado-czerwona, mniejsza o to, obchodził ją tylko ten uśmiech. Nie ważne było, jak była ubrana czy też jak pomalowana. Chodziło tylko o ten przejaw miłości zaklęty w tak skromnym geście jakim jest uśmiech (...) od ponad dwóch tygodni nikt nie był dla niej tak miły i życzliwy, a nawet jeśli był: nie dostrzegała tego. Bo to nie było tak szczere i bezinteresowne jak ten uśmiech ...
|