- Pocałunek motyla,mój skarbie. Zamknęła
oczy,kły natychmiast przeszły arterię,siorbał
krew.Cofnął zęby,pieszcząc jeszcze wargami
delikatnie szyję. Czuł puls.Łaknienie było prawie
nie do zniesienia.Grzech i pokuta.Puścił ją.
Patrząc w zamglone oczy,wygładził miękkie,
sprężyste loki.
|